Często nie potrafię wytłumaczyć co czuję, choć dobrze wiem jak powinno to brzmieć w moim języku. Często nie jestem w stanie okazać uczuć i współczucia tak jak chciałabym to zrobić. Często jestem, choć tak naprawdę czuję, że mnie nie ma. Często patrzę na ludzi myśląc, że są najpiękniejszymi stworzeniami jakie kiedykolwiek byłabym w stanie zobaczyć, choć z drugiej strony są tacy nieludzcy. Często myślę, że widzę coś, czego nikt inny nie widzi. Często chciałabym być sobą, ale częściej nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: "kim jestem?". Często myślę o miłości, choć nie zawsze wierzę w jej niezawodność i bezinteresowność. Często czuję, że żyję, ale częściej myślę o śmierci, bo ona jest tak blisko. Często chciałabym kogoś zabić, nawet siebie, ale wiem, że choć nieludzko pragnę zemsty jestem człowiekiem, który nie potrafi jej dopełnić. Często cię kocham, choć częściej nie wiem czy potrafię kochać. Często patrzę w lustro i myślę, że twoje oczy pasowałyby do moich, że mógłbyś być obok a wszystko idealnie wtapiałoby się w jedno. Gdy tak często patrzę na moje odbicie chciałabym zobaczyć twoje tuż obok mojego, dotknąć twoich dłoni, popatrzeć na twoje obgryzione paznokcie. Często chciałabym czuć, że jesteś, ale wiem, że rzadko ktoś taki jak ty może patrzeć w oczy nieidealne - w oczy człowieka, którym często jestem, choć naprawdę tak rzadko.
Dziękuję... strasznie dziękuję za opinie, takie miłe, takie pochlebne i takie... poruszające... nie mogę uwierzyć do teraz, że tak was ten tekst tknął. Zamyślona, Sheldonio - dziękuję wam za opinie co do obu części. tak się cieszę, że każdy odnalazł siebie choć w którymś zakamarku tego tekstu. Albercie - dziękuję z serca. a tobie Czerwona - nie wiem jak w prawdzie dziękować... to dla mnie taki szok, taka radość, ale też smutek, że te kilka zdań niemal doprowadziło cię do łez... dziękuję za wszystko.