wymieniam w sobie zamki, futryny... i wstawiam wiersze
czasem mam przejścia wchodzę i zaczyna mnie ubywać
potem proszę o odrobinę i wszystko mnie zalewa po szyję, pocę i po co
taki ten świat bywa przyjemny kiedy przyjmuję to co muruje usta - kiedy cegła po cegle kruszy się we mnie beton -
zrobiłbym wylewkę po całości, ale świat trzyma się swoich kolorów ja trzymam się ścian i tylko drzwi grają na futrynie wyjścia w które nie chce zaglądać
mazurek zjadłbym, ale to nie te święta więc zebranie rodziny bywa jak rozlewanie po stole - niby nie chcesz, ale powiesz wszystkim na zdrowie -
wypijesz i schniesz wisisz na sznurku upuszczając z siebie wilgoć - takie to niby jest wszystko warte -
a ja przecież miałem wyłącznie być nie zgłaszać swojego kredo do tablicy czasem namoczyć gąbkę i ścierać kolejny sen z powiek
zabawne jest te nasze ała kiedy chcesz pokazać palcem co Cię więc palcem po pustyni kreślisz swoje małe słońce
dzień jak co dzień kolejne wielkie noce głośny wiatr w oknie a ja cicho przed snem nie klękam
bo kiedy człowiek mówi sobie amen Bóg nie pozwala się żegnać
O poranku tyle refleksji i to w sobotę? Dobrze napisane dziękuję. ..wymiana efektowna, choć bywa mało skuteczna, (też tak miałam). Wstaw tęczowe szyby, rozściel łąkowe chodniki, słońce ☀️ rysuj codziennie, na Dzień Dobry. Bóg nie pozwala się żegnać?? hmm, pozwala, pozwala! Z naszymi wyborami B , nie dyskutuje, chociaż myślę, że przecząco kiwa głową i cmoka z policzka..