Boli mnie głowa. Raz po raz uderzam nią w ścianę twojego niebycia. I widzisz, sam nie wiem kim jestem bez ciebie. Bez ciebie nawet słowa nie chcą się układać, jakoś tak pięknie, by można to było czytać i kiwać głową leciutko, że dobre. A gdy już jesteś to robisz taki zamęt, taki huragan mi w klatce piersiowej czynisz. Przestawiasz wszystkie meble w moim małym M4 umysłu, że nawet jak się poukładały, to na krótko i teraz próżno ich szukać pod komodami, gdzie się poukrywały, gdy przyszłaś.
Nie wiem kim jestem bez ciebie. Z tobą też siebie odnaleźć nie umiem. Różnica polega na tym, że w tym drugim aspekcie nie umieram, choć jestem zagubiony. W tym pierwszym też nie jestem nikim kto zna drogę, ale chodzi o to, że znać jej nie chcę. Jedyne na co mam ochotę to leżeć i krwawić twoim niebyciem. Leżeć i wykrwawiać się twoim nieistnieniem przy mnie. Leżeć i wykrwawiać się do ciebie na pomoc. Leżeć w pozycji embrionalnej i czekać aż wrócisz. Herzensschatzi, komm. To nawet nie jest tak, że ty przyjdziesz, podniesiesz i zaprowadzisz do domu. Ja myślę, że ty się zgubiłaś, a ja leżałem tu i wykrwawiałem się do nieobecności wszelakiej, potknęłaś się o mnie. I teraz leżymy tu razem. Tylko ty czasem wychodzisz, żeby siebie jeszcze poszukać, wtedy drę mordę i lamentuje, jak dziecko. Litujesz się i wracasz wywracając oczami. I znów leżymy ramię przy ramieniu wykrwawiając się do siebie nawzajem. Palcem rysuje serduszka w twojej krwi. Wydaje mi się, że chyba czujesz się mniej samotna. Boje się dnia w którym znów wyjdziesz szukać siebie i znajdziesz się w jakimś innym istnieniu. Zrobisz to, wiem, bo cóż ja mam ci więcej do zaoferowania, jak tylko to leżenie tutaj, te serduszka i patrzenie na siebie? Cóż mam ci więcej do zaoferowania oprócz mojej chorej duszy? Przekręcę się na drugi bok, przesypię myśli z prawej na lewą. Poczekam na ciebie jeszcze. Znów wyszłaś. Herzensschatzi, komm.
tak źle i tak niedobrze. złoty środek by się przydał. albo chociaż srebrny środek, żeby nie popadać w nadmierną zachłanność. i żeby móc jeszcze docenić i sięgać wyżej. nie, to chyba też się kłóci. przyszła kryska na matyska.
Nie słyszałem o nich wcześniej. W ogóle jestem zaskoczony tym, że w Old Timers'ie odbywają się jakieś koncerty. Choć z drugiej strony - ostatni razem byłem tam jakieś trzy lata temu, jeszcze za czasów liceum, i przyznam, że zbytnio się tym nie interesowałem. Cholera, naprawdę szybko się starzeję... I chyba to jakaś pora na niebycie. Albo jakąś paranoję, bo wczoraj jem kolację i myślę sobie, że kiedyś miała tego spróbować, heh.
Są z Katowic, jednak nie grają tutaj zbyt często. Czekam z niecierpliwością na koncert na mojej rodzimej górnośląskiej ziemi. Posnułabym się z wami. Aura sprzyja marnotrawieniu czasu na nicrobienie. A może to nie aura tylko jego niebyt. Mój zmyślony jego niebyt.
A czy szpilki nie są raczej tym, co ma nas obudzić albo przynajmniej lekko poruszyć?
PS Można, ale chyba twierdzę tak dlatego, że u mnie te dni niczym się od siebie nie różnią. I jeśli chcę, to snuję się bez końca. Nawet środkiem tygodnia.