[...] ogarnął mnie jakiś bierny, mulasty spokój. Było to, jakby całą tę sytuację, nas dwóch, wszystko oglądał z wielkiej odległości przez odwróconą lornetkę: drobne, śmieszne trochę, mało ważne.
Trudno mi się do Lema przekonać. Lubię fantastykę, ale w tym wydaniu mnie męczy. "Bajki robotów" również przebrnęłam, na półce w domu rodzinnym stała "Cyberiada". Tylko stała i kurz zbierała...
Lem, moim zdaniem był i jest niedoceniony. Miał pecha, że tworzył w PRL-u. Ale i tak jego ksiązki docierały na Zachód. W liceum przeczytałam "Bajki robotów", bardzo mi się podobały, pisane z humorem.