No tak, wiem, że młodzi absolwenci psychiatrii, wychowani w duchu narzuconym przez przemysł farmaceutyczny, żyją z diagnozy. Pisma psychiatryczne są zaśmiecone bezsensownymi dyskusjami na temat niuansów diagnozy. Kiedyś wszystko to pójdzie do kosza. Wiem, że w niektórych psychozach rozpoznanie jest ważne, ale w codziennej psychoterapii nie odgrywa roli, a właściwie tylko przeszkadza. Czy zastanawiał się pan kiedyś nad tym, że łatwiej jest postawić diagnozę na samym początku, tuż po tym, kiedy pacjent do nas przyjdzie, a im lepiej się go poznaje, tym o nią trudniej? Niech pan zada nieoficjalne pytanie jakiemukolwiek doświadczonemu terapeucie. Każdy powie panu to samo! Innymi słowy: pewność jest odwrotnie proporcjonalna do wiedzy. Nieźle, jak na naukowe podejście, co?