Zieleń mieniącej sukni wiruje w marzeń studni, Do której ponownie wpaść bym chciał Pamiętam jak promienie rozlewającego się słońca Siadały na jej krawędzi Słoneczniki w zachwycie wyginały płatki, By powąchać nieznany blask Nieświadoma z niosącego zachwytu biegłaś dalej Radując niebo uśmiechem Wiatr ustał na chwilę i tylko z lekka Pobudzał kosmyki włosów do tańca Zostawiając w nich niepowtarzalny zapach lata, Który delikatnie odgarniałem z policzka I deszcz nie śmiał padać Zawstydzony urokiem Twoich oczu Czasem upuścił kropel kilka Zwykle spoczywały na szyi Leniwie zsuwając się po piersi Niosąc nutę rześkości Zaczarowany mogłem tak w bezdechu trwać I czekać końca świata Byś tylko raz jeszcze pokazała Jak miłość maluje szczęście na twarzy Bym raz jeszcze usłyszał jak na Twych Ustach zasiada moje imię.