Żegnaj, moja niedościgniona miłości, żegnaj, mój niespełniony śnie. Moje drogie szczęście... Ciebie też pragnę pożegnać.
Może w koronach drzew, w któryś letni dzień, pięknym promieniem, znów powitasz mnie. Na letniej ławce, pośród zieloności, różnych zawiłości i cichych przeciętności... Może znów ktoś na tej ławce, dotknie moich dłoni, chcąc przed złem uchronić. I zakocham się ponownie, tym razem już... nie przelotnie.