KRZTYNA
Ze starej góralskiej drewnianej chaty
W objęciach wielu kolorów malw
Wyszła staruszka i przeszła przez ulicę
Do sklepu naprzeciw swojego domu
Na placu przed sklepem zauważyła skórkę od chleba
Schyliła się po nią a wtedy młody
Z tatuażem zamiast skóry
Podbiegł i chichocząc odkopnął spod jej dłoni chleb
Staruszka wyprostowała się
Spojrzała mu głęboko w oczy uśmiech zgasł
Powiedziała mu kopnąłeś Polskę nie wstyd ci
W młodzieniaszku wzbierał wielki gniew
Koledzy patrzyli ale nie odważył się
Uderzyć staruszki tylko odpowiedział
Z wielką pogardą odpowiedział w jej
Druzgocące ale smutne pełne troski oczy
Jestem Europejczykiem starucho
Kobieta odwróciła się i spokojnie
Zrobiła kilka kroków już nie niepokojona
Podniosła chleb ucałowała
Schowała do kieszeni podomki
Insp.C.K. Norwid i M.Nawrocki
Autor