zawsze lubiłam wczesne poranki ten zachłanny pierwszy haust powietrza wypęłniający usta i nozdrza magicznie unoszący klatkę piersiową przenikający w głąb brzucha obieg otwarty a każdy następny nie mniej ekscytujący
przyjemną wilgoć pod bosymi stopami niczym skóra wprost po umyciu