Dwie strony okna
Za oknem świat nie obłaskawia zielenią, odchodzi.
Drzewa stoją bezlistne. Nic nie mówią w czarnym chłodzie.
Nie mówią, lecz zrozumiała jest ich mowa umarła.
Przerżnął niebo ostatni błysk. Na korze krwisty szkarłat.
Jakiś mężczyzna krzyknął, kobieta mokrą gubi chustkę.
Pobiegli w lewo, w prawo. W tę samą, zimną, czarną pustkę.
Zabrakło powietrza. Świat zachwiał się w swym sensie, w bycie.
Za oknem, od wewnątrz, coś umarło. Życie.
21 196 wyświetleń
266 tekstów
27 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!