Z chłopca w mężczyznę natura mnie pchnieZ parobka na króla życie mianowało mnie.
W królestwie mym ograniczeń jest brakMożna wzbić sie w powietrze ulecieć wolnym jak ptak.
Marzeń oceanem bez kresu cieszyć sięŻeglować na jawie, ni sztormu ni jutra nie bąć się.
A jeśli do portu powrucić nie zdołamZaśpiewam raz jeszcze i uśmiechnę się
Do marzeń mych płonnych co w żaglu wiją sięDoniosłym mym głosem, nie przestraszysz mnie.
Tymoteusz Ika
Autor
20 April 2020, 01:20
Zaczynasz dwoma parami rymów częstochowskich a po nich występują już tylko homonimiczne 😉Nie chcę być zbyt krytyczny ale na rytmike i ilość sylaby w wersie również nie zwracasz uwagi.Treść jest zrozumiała ale lepiej pisz prozę.
24 April 2015, 15:18
początek całkiem, całkiem, ale reszta się zagmatwała się ;)
23 April 2015, 23:33
Podejscie nr.2 - wnioski , nie pisac po pijaku.