bo zaschło mi w gardle
wzrok mi się sypie
po szarych źrenicach
bo nie potrzeba krwi
by rozlewać bezduszność
po pustym stole
wśród pustych krzeseł
- wydrapywać swój chłód -
jak szron, na jeszcze ciepłym oknie
i błądzić donikąd
- kawałek bez celu -
dalej
krok mały
za siebie
się cofać w niepamięć
i tylko
krzywiąc usta pod wódkę
w niewypowiedziane
niemo rozcinać
rozpacz na niebie
osieroconym grzechom
cichego potępienia odmawiać
wieczorem
- jak pacierz
bo nie uprasza się
i nie odpuszcza
ostatnich spowiedzi
na które
wyblakłe pokuty
błagają pod krzyżem
o niewypowiedziane
bo nic już tu
nie schodzi
choćby śliną na ziemię
Autor
14 328 wyświetleń
277 tekstów
32 obserwujących
Dodaj odpowiedź 28 January 2014, 19:37
0 Pora odpuścić
jak mróz
tym ciepłym od środka oknom...Miło Cię znów czytać, M.
Odpowiedź