Już nie zjemy razem śniadania
Wydawało mi się,
że pędzę do ciebie z prędkością światła.
Jakaż to była ułuda.
Leżąc w białym puchu
niegdyś gdakających kur
zasmuciłam się.
Spojrzałam w Słońce,
było przede mną
i będzie długo po mnie.
Zamknęłam się w powiekach
i mogłam wszystko:
być z Tobą,
wtapiać się w zapach
poczuć dotyk i szczęście
zapomnieć o tym,
że mnie okradłeś,
zabrałeś wszystko,
odarłeś z siebie...
Znów biegam po łące pełnej kwiatów
i odgłosów naszej matki.
W górze błękit
gdzieniegdzie przetkany szarością
tylko trawa ma kolor twoich oczu...
Nie wstanę.
Przecież nie zjemy razem śniadania.
Paryskie uliczne kafejki
i ten zapach parzonej kawy
Przy łóżku stoi nasze jedyne wspólne zdjęcie.
4218 wyświetleń
30 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!