Wszyscy na pozór szczęśliwi, uśmiechnięci. Czy ktoś domyśli się co kryję się za maskami? Tam prawdziwie ludzie wyją z bólu. W codziennym natłoku nie ujawniają sie z troskami.
Pochłonięci w ludzkie przyjemności. Ale to na krótko, tylko dla zabicia czasu. Balansując na granicy śmierci i rozkoszy. Brną w błoto ludzie z betonowego lasu.
Przez ogół tak znienawidzone. Maski, teatralne kostiumy. Tak niechętnie lecz często zakładane. Czasem dla dobra innych a czasem tylko dla fortuny.
Tak się rozpoczyna wielkie przedstawienie. Ludzie o sztucznych gestach i uśmiechach. Dla zdobycia korzyści i wpływów. Na siłe zapominając o strapieniach.
Wiersz dobrze się czyta, chociaż temat jest trudny. Podoba mi się określenie "granica śmierci i rozkoszy", podobno można tego doświadczyć w projekcji astralnej. Pozdrawiam i czekam na kolejne.