Wiesz synu, Moje życie to nie kryształowe schody. Sporo tu gwoździ I drzazg, Porysowanych stopni I miejsc nie wyłożonych dywanem Nagich. Lecz nauczyłam się po nich piąć, Sięgać podestów, Pokonywać zakręty, Stąpając nieraz pośród ciemności Nie rozświetlonych nawet iskierką światła. Więc, chłopcze, nie cofaj się, Nie ustawaj w wędrówce - Wkrótce pokochasz ten wysiłek. Nie zatrzymuj się, kochanie, Patrz, ja wciąż idę, Wciąż się wspinam Choć moje życie to nie kryształowe schody.