Wieczorem nieudolnie składam dłonie do modlitwy Dziękuję za dzień- i nie miły i nie przykry Dziękuję za ludzi- troszeczkę zabieganych I za słowa w pośpiechu: „Jeszcze się spotkamy” Przepraszam za rozlaną herbatę na białym obrusie I za słowa nieprzyjazne w tłocznym autobusie Przepraszam za słabość do porannej trzeciej kawy I za te wszystkie w nieładzie zostawione sprawy Czasem nie wiem dokąd idę Tak się gubię Drogi Boże… Natłok myśli i obrazów Tylko Ty sprostować możesz… Bliscy- czasem dalecy… Uciekamy od siebie swoimi myślami Ciężko być może w twarzach stroskanych Zobaczyć to ciepło, w głębi skrywane Lecz widziałam wczoraj uśmiech Mamy, Zakwitły ukradkiem nad jedną z moich dziecięcych fotografii I tylko o to poproszę Panie Pozwól mi spojrzeć tymi oczami… Które wiedzą, że miłość wszystko potrafi.