Pochłaniałam książki, karmiąc słowami swoją pustkę. Rozrastała się pragnieniem rzeczywistości.
Tak mocno przeżywałam życie bohaterów, że nie miałam już siły, by przeżywać własne. Rumieniłam się, gdy ona wzdychała z rozkoszy. Lecz tylko do środka. Przyjaźniłam się z nim, odważyłam się nawet na niewinny flirt.
Tyle lat żyłam tak między słowami, że w końcu w nie wrosłam. Szczelny pancerz zdań odgradzał mnie od rzeczywistości. Interpunkcja nadawała rytm mojemu sercu, regulowała oddech. Wyobraźnia rozrosła się tak bardzo, że ostatecznie mnie wchłonęła.
Oto ja – wytwór własnej imaginacji, niedopisana historia, której bieg toczy się między wersami.
Lecz przecież wiem...
Kiedyś oddam Komuś swe serce i - jeśli przetrwa potok myśli niewypowiedzianych - sczyta z mej duszy mnie samą.
Nie mam co do tego wątpliwości. Jeśli ktoś przedrze się do Twojego świata, powrotów nie będzie. Z resztą, kto by chciał wracać :) Takiego Kogoś Ci z całego serca życzę.