W półcieniu gdzieś pod poszarzałą latarnią Stoimy smutni tak na siebie patrząc I wspominając jak pod wawelską kawiarnią Z rozkoszy drżeliśmy na nic nie bacząc
Jak nasze dłonie w swym uścisku żelaznym O mur oparte skórę zeń zdzierały I jak te deszczu krople w momencie tamtym Chłód ciałom rozgrzanym dawały
Melodię naszą stare katarynki grały To były czasy- miłości pełne i drżeń Nam nawet konwalie i lilie i maki śpiewały Ach ile bym dała za jeden tamten dzień
A dziś stoimy tu na skraju drogi długiej Myślami wracając do tych dobrych chwil Los przeto nie da nam już szansy drugiej By podnieść się gdy znów opadniemy z sił
I tak się kończy ów miłość co miała Trwać wiecznie jak trwa noc a po niej dzień Choć się skończyła to była wspaniała Bo miłość- czasem to róża a czasem cierń