W piwnicznym porządku upatruję miłości, gdy On ciałem swym zapewni drewniane ciepło mroźnej zimy. Nie kwiaty, nie taniec czy wiersz miłosny lecz gest co biegnie tuż przed moim gdy powłoka kobieca ciszą umiera. Głos ozdobiony śmiechem i dotyk wyszywany czułością gdy Ona żalem pretensji serce swe łamie rozłąką. Spiesz się, spiesz...ukochany.