Uciekłam od rzeczywistości juz wieki temu przez pustkowie snów moja dusza jest w nieznanej krainie lecę przez deszczowe strefy mrozu księżyc jest moim kocem w tej zimnej domenie pełznę jak koszmarna kreatura rozbudzona ze snu by na wieki być...odrodzoną płaczę z żądzy...śmieję się z żalu śmierć narasta, burza uspakaja mam tylko w sercu nadzieję że moje życie...to sen.