Nie słuchaj wiatru On niesie mój szept A z nim obietnice Sączy się do twych uszu Płoniesz Oczy patrzą już przez okno Szukają mnie Nie słuchaj wiatru Przenikam zamknięte drzwi Staję obok i pieszczę twoje uszy Szept obezwładnia Przyciągam za dłonie do siebie Pieszczę usta pocałunkiem Uciekaj Zamknij oczy i skryj swoje pragnienia Jeśli mnie posłuchasz Spłoniesz Spłoniesz w ogniu miłości Nie słuchaj moich szeptów A dotyk ignoruj Zagryź usta i nie krzycz z rozkoszy Nie słuchaj wiatru…
Cóż ja mogłabym dodać... może tyle że Twój wiersz ma taki wpływ iż choćbyś nie wiem jak przeganiał ... pozostałabym ciekawa tych odczuć...przepiękny wiersz Władysławie....pozdrawiam:)