Tyle słów niewypowiedzianych... zawieszonych gdzieś między końcem języka a strachem… tyle najpiękniejszych marzeń nieopowiedzianych… dotyków niepoczutych… listów niewysłanych… Nieśmiałość…śliczna królowa duszy… tajemnym rumieńcem urzeka... i czeka…
jak pięknem nie nazwać Ciebie, skoro widzisz obłok i śpiew zaklęty w kroplach rosy, i patrzysz...i jesteś najczarniejszych czeluściach zakamarków....smugą kamiennego lasu...a ja wciąż toczę boje z obłudą i samą sobą....
Danusiu czy to oby piękno...?...Ot cieszę się z każdego dnia ze słowa z dobrego gestu...z człowieka...Taka moja natura...Też tam gdzieś kiedyś burza rozwaliła moje życie i ból jest mi dobrze znany...Ale dzięki Bogu małymi krokami osiągnąłem taki etap, w którym potrafię się już cieszyć...nawet wspominać to, co było złe z uśmiechem... Trzeba wierzyć w sens radości...w te kamyki, które czasami dają większą radość niż diamenty...w polne kwiaty, które swoim pięknem budzą uśmiech...w ptaki, które z porania śpiewają tylko po to by ludzie ofiarować pogodę ducha... A później...jakoś się wszystko ułoży...zobaczysz... Dziękuję Wam za odwiedziny...