Kończy się lato
Tutaj skąd to piszę
o wschodzie słońca było 0 stopni
Kończy się lato:
każe mi tak sądzić choćby złoty liść,
fryzury rwane wiatrem,
kolejki w aptekach,
spiker w radio.
Cichnie grana muzyka:
trzeba przezimować wszystko
nawet miłość.
I sny o tym jak rozmawiamy nad
jeziorami.
Tutaj skąd to piszę
o wschodzie słońca było 0 stopni
i mglisty poranek
Telefon nie dzwoni tak często
w pilnej sprawie
Kończy się lato..
Wieczory się dłużą, to i listy
dłużej się piszę
Ktoś w autobusie pociąga nosem
ktoś kichnie i przeprosi potem..
To nic że już tam nas nie ma
nad błękitną polaną
Budzik dzwoni w noc późną
choć przecież już rano
Lato się kończy i kończą
wzruszenia
Za to nie stygną herbaty
wciąż gdzieś ktoś na kogoś czeka
Dnieje nie zbyt łatwo
Zasypiam jak kamień w wodę
Jak woda w kamień..inaczej nie mogę
Kończy się lato:
I nie mam oto żalu
a nawet pretensji
Że już nikogo tam nie ma
na obalonym pniu drzewa
i nikt nie słucha już rzeki..
To wszystko miało już miejsce
i będzie utrwalane
Z daleka na to patrzę
i poczekam co dalej...
Autor