tak wierzyć w tę ciszę jakby można było wiarą ją otworzyć sięgnąć na wskroś przez lata zastygłe do tego co czułe – biegnące na bosych stopach po skoszonej trawie
i nic wyżej ponad wiatr nic niżej od dżdżownic wychodzących po ulewie nic głębiej od zapachu kory o którą ociera się zwierzę
nic bardziej bez siebie niż gdy się jest dla innych i ty dla mnie jesteś – choć ja tu bez ciebie
Cisza wynikająca z "braku dźwięków" bywa bardzo zmysłowa... Ale dopiero zniknąć dla wszystkich zmysłów a jednak być (czuć - w relacji) dowodzi "celu" człowieczeństwa i jego "natury". Ciekawy wiersz. Pozdrawiam