Stworzony ze snu mój świat jest nieduży, gdzie tęcza uczuć rozlewa się po niebie. Szybkie oddechy, w drżącej dłoni kieliszek Meduzy, upada zaraz, strącony uśmiechem do ciebie.
Smak malin szepce mi do ucha, piękne melodie rozkoszy zapomnienia. Nie. Serce nie chce go słuchać, lecz palce wplatają się w dźwięki spełnienia.
Dotykasz mych wspomnień ustami miękkimi, swe serce oddając posągowi z kamienia. Przytulasz do siebie, ramionami silnymi, spajając nutę ciepła bym powstała z cienia.
Słowa lepkiej miłości nie były nam dane, po nocy upojnej w mgle się zatraciłam. Słońce na niebie patrząc w to lustro spękane, przypomniało ci, że życie z losem zgubiłam.
Lecz spotkasz mnie kiedyś na życia zakręcie, gdy miękką wstążką owinę twe rany. To będzie niczym, ot rzucone zaklęcie, stworzymy własnego życia idealne ramy.
Mówiłam ci to szczerze, z kwiatem nadziei we włosach, dzisiaj moje słowa niczym - jako szept pokrzepienia. Stałam na drodze przy zboża złotych kłosach, grając piękną muzykę cichego nie-istnienia.
Lecz spotkasz mnie kiedyś na życia zakręcie, gdy miękką wstążką owinę twe rany. To będzie niczym, ot rzucone zaklęcie, stworzymy własnego życia idealne ramy.