Nie powiedziałam, że nie może. Oj, chyba nie doceniasz młodych pisarzy, albo nie znasz dobrych. Nie mniej jednak ja nie umniejszałabym ich talentu. Zwłaszcza przy ciężkiej pracy i kwesti dopracowania treści. Tu wiek nie ma znaczenia. Jednak to wszystko kwestie opinii.
Ja nie mówie, że młodzi nie powinni, ani nie potrafią opowiadać, jedynie to, że nie mają za bardzo co... możemy dużo pisać, ale i tak ilość nie idzie w treść.
Tylko nie bierzesz pod uwagę drobiazgu. Gdyby starzy nie pisali za młodu nikt nie nauczyłby ich opowiadać, przemawiać, malować w taki nie innyc sposób obrazy własnego świata. Ponadto nie uważam, by młodzi nie mogli i nie potrafili opowiadać; z lub bez emocjami. W końcu przy takim osądzie powinno pojawić się pytanie jaką miarą to sprawdzać? Przeżyć? Doświadczeń? Wiedzy? Do dzis bawi mnie zakładanie, że młody mało może a stary przeniesie góry. Czasem ten stary jest gorszym odpadkiem, nigdy nie kosztującym młodości jaka przeminęła, którego jedyna opowieść to "bo życie do dziw..." bo "mogłem", "nie dali", "zabrali" plus innych tysiąc wymówek i porażek (nie rozum źle tragedie świetnie się opowiada, ale kto jest ich przyczyną?)
Człowiek_Widmo_1986: Gdyby tylko starzy pisali, nie mieliby sposobności nauczyć się na własnych błędach, opowiadać tego co zyskali, za młodu (podczas drogi). Więc niech robi to każdy, o ile tego pragnie, kiedy wie po co, jeśli potrzebuje tak oddychać (...). Wrócę jednak do Twojej wzmianki o braky "samych skutków negatywnych" w pisaniu - niestety nie mogę się z tym zgodzić. Ono też wywołuje palipitacje serca, podwyższenie ciśnienia itp. Jest wielce niebezpiecznym narzędziem, zwłaszcza w odpowiednich łapkach. W dodatku, zaraźliwym. :)
"Poważna? To raczej przyzwyczajenia, jednak zgadzam się z Tobą w zupełności. Pisanie powinni dodać na listy zakazanych substancji odurzających ;)"
- ale nie ma takich samych skutków negatywnych... wręcz odwrotnie, pozytywne, ale myśle, że pisanie powinniśmy zostawić "starym", bo mają co opowiadać, a czytanie zostawić młodym...