Stąpałam po rozbitym szkle W takt rubinowego szampana Sączyły się dźwięki w tle Tańczyłam upojnie jak szklanka W dłoniach wprawnego barmana
Snuł się u stóp moich dym Jak w tańcu splątana koronka Błysnął nóż, a może to łzy Zranionego smyczkiem palców Zbyt zuchwałych Oszalałego z wściekłości kochanka
Czas oniemiał, upadł mi do stóp Pociła się skóra rozgrzanej podłogi Czyjeś usta musnęły rąbek sukni Płonące pożądaniem spojrzenia Spływały zakazaną pieszczotą Uderzając słodką falą do głowy
W ścian ramionach Na parkiecie twego serca Przelewałam się w jego dłoniach Jak satyna W gwarze barów zaklęta tancerka Szkarłat serca zatopiony w kropli wina