Staliśmy na wzgórzu, spętani niebiosem Co pękł, załamany gwiazd płaczem i łzą Utopieni w ciemności, zatopieni wrzosem Słuchamy kropel deszczu, co nas podle łżą...
Och, nie wierzymy w to, przeklinamy wroga! Tak, tam gdzie szarość, zasiejemy ogień! Wszystko się miesza, sufit i podłoga... Och, czy wejrzeć w Twoją duszę choć na chwilę mogę?!
Zaśpiewamy sobie o tańcu wśród krzyków O skrzydłach czarnych, wietrze namiętności O szaleństwie i gniewie rozjuszonych byków Zatopieni w morzu wspólnej upojności
Usta płonąć mogą, ostre w swej miękkości Poszukują drugich, by wpić w nie swe ciepło! Dłonie chcą oszaleć, dzikie w spokojności Nad głowami aniołów rozegra się piekło!