Zły płomień
Spytać Ciebie nie potrafię
Czy dzisiejszy dzień był drogowskazem?
Czy to wszystko było tym czym chciałaś?
Czy jestem głupi, że pomimo krzywd
Chcę z Tobą być i trwać ?
Nie martw się mną i tak odrodzę się jak feniks
Będę szedł dalej własną drogą
Stanę się drogowskazem dla moich dzieci
Jeżeli będę je kiedykolwiek miał
Ty mnie nie chcesz , rzucasz zostawiasz
Bo ja inny mam dla siebie plan?
Nie odtracam Cię. Pragnę robić wszystko to
Abyś szczęściem świeciła w każdy dzień
Ale Ty. Nie chcesz mnie.
I jak ja mam zachować się?
Teraz znów uciekasz
I nie chcesz niczego ode mnie
Piszę kolejne smutne strofy
Bo wiem, że to pomaga
Zaraz zasnąć trzeba
Starać się nie myśleć
Trudne to nawet jak uważasz, że to ściema
A ja sam pośrodku stoję wszystkiego
Walą się ściany wszystko płonie
A Ciebie przy mnie nie ma.
Więc znów muszę przeżyć wszystko
Policzyć do stu owiec
Może szybciej mózg odłączy zasilanie
A teraz czas nie myśleć
Rzucić się w wir pracy nie pozwolić
Zniszczyć się i spalić.