Śnię i w mej głowie swój magiczny świat tworzę... Śnię i na jawie wykrwawiam się Boże...
Przepiękny w nim zamek z marmuru jaśnieje, W przeklętych komnatach demony me kryje...
Pomarańczowe od żaru słońce każdym swym promieniem daje tam nadzieje, Paląc kostuchę mej duszy uczuciem splątaną w kolczaste knieje...
Siedzę pod drzewem i oczyma dziecka przyszłe plany próbuję snuć, Siedzę pod drzewem i staram się pomóc poderżniętym żyłom ostatnią kroplę krwi wypluć...
I tylko me płuca nie chcą powietrza zapomnieć... I tylko mój mózg z nadzieją się rozstać nie może... I tylko me serce krwi nadawać biegu zaprzestać nie chce...
I tylko księżyc uparcie na rozgwieżdżonym niebie powtarza : Dobranoc... Dobranoc... Dobranoc...
Dziękuje za wszelką krytykę jak i wszystkie pozytywy :) Dopiero zaczynam więc przyda mi się parę konstruktywnych kopniaków na zachętę i parę rad . Niekiedy wkradnie się jakiś błąd ale to wszystko z powodu że jestem strasznym dyslektykiem... no ale się staram, a to też się liczy. Dzisiaj może powstanie coś nowego jak znajdę chwilę czasu. Dziękuję jeszcze raz.Miłej Soboty i Weekendu