Serce poszarpane całe jakby przez bestie z zębami wielkimi Serce pokłute jakby przez zbrodniarza, nożami ostrymi Serce umierające w ciemnościach głębokich męczone przez chorobę Serce stygnące twardym jak skała się staje, oziębłym jak lód Myśl w labiryncie krąży bez wyjścia, myśli zagubiona głodna i spragniona Myśl z której życie pomału wzbija się w niebo, wzlatuje przez wiatr miotane Myśl tak cierpką z którą nie da się żyć, osaczającą z każdej strony, biedny umysł przygnębiony Myśl jak pustelnik samotną i opuszczoną przez życie gnębioną Bo Ty jesteś bestią z wielkimi zębami, to Ty pokłułaś słów ostrymi nożami Bo ty jak choroba męczysz, Bo teraz nawet Ty skały nie rozbijesz Bo Ty drzwi do labiryntu otworzyłaś, to nadziei pozbawiłaś Bo Ty słowa tak cierpkie przez gardło przepuściłaś Bo Ty myśl rozsądku pozbawiłaś
Forma, powtórzenia, szarpana rytmika, rymy raz są, raz nie ma, bez urazy ale na prawdę ciężko się to czyta. Miał być chyba emocjonalny wiersz a wyszedł jeden wielki chaos.