Są myśli jak liście jesienią czerwone, które czas pokruszył, i potargał wiatr zapomnienia. Lecz w ich delikatnych żyłkach nadal płyną strumykiem wspomnienia…
Są sny jak spacery, zawsze nocą i zawsze samotne, po ciemnych i wąskich uliczkach miasta, które nigdy nie śpi…
Są pożegnania bez powrotów, na które nigdy nie jest się gotowym. Nie mają w sobie nic z romantyzmu… Brak w nich złamanych serc i potoków łez. Są tylko serca oszronione i oczy wysuszone, i zimne dłonie, które tęsknią…
Sylwio... Myślę, że to zależy, ale generalnie więcej jest tych bolesnych chwil, niż szczęśliwych. One też chyba są bardziej "wenotwórcze", bo kto szczęśliwy myśli o pisaniu wierszy ;) Ja z doświadczenia wiem, że piszę jak mnie boli, bo to choć trochę pomaga ulżyć duszy, w której słowa krzyczą. Ale wiadomo, są i tacy, którym to szczęście najpiękniejsze zwrotki podpowiada :-)
Aguś - te spójniki może i niezbyt pięknie wyglądają, ale chyba tak już zostaną, bo nie wiem jakby je zastąpić czym innym :)