6 rano, dworzec Fabryczny Łódź. Czekam na peronie jak w poczekalni dusz, By w końcu odjechać, mam tego dosyć już! W pociągu mrok, ludzi tłum, Lampa na de mną jak w złym śnie, Mruga ciągle nie chcąc na stałe zapalić się. Pociąg ruszył. Dzierżę w dłoni bilet jak Achilles miecz, patrze na jego numer, to 666, a na kolejnej stacji napis Welcome "tu" hell.. Kontroler przechodzi obok mnie, Spogląda na bilet złowieszczo uśmiechając się, Pytam go, gdzie ten pociąg zmierza, jaki jest jego cel? On odpowiada. Tam gdzie Niagara lawy wpada do rzeki Styks.. Za oknem ognista łuna na sile przybiera, Piekielna czerwień przedział mój spowija, Słyszę konduktora głos, koniec trasy, przypieczętowany jest wasz los... Z ulgą budzę się, jadę dalej myśląc nad snem, Aż tu nagle ta sama lampa mrugać zaczyna, A jej światło krwisto czerwone jest.