Ranka pewnego, w magicznym lesie, piękna dziewczyna dzban jagód niesie. Włosy jak jedwab, lico rumiane, oczy w chmur błękicie skąpane. Za nią młodzian podąża skrycie. Ach! Płonie mu serce w niemym zachwycie. Dziewczyna nagle tknięta przeczuciem odwraca głowę - młodzieniec uciekł. Schował się tchórznie w leśne poszycie, bowiem jest trudne odwagi zdobycie. Dziewczę schodzi do wodnej toni, przykłada wodę do swoich skroni, wreszcie zanurza całe swe ciało. Niespodziewanie coś jej dłoń złapało. Dziewczynę trzymają topielca dłonie, i nagle tonie, tonie, tonie! Nie ujrzy już więcej oczu kochanka, zrozumie to młodzian pewnego ranka. Dzień cały szuka i noc całą, dociera wnet nad toń okazałą. Spostrzega płynącą po wodzie marę, i tutaj przelewa goryczy czarę. Przeraża go bowiem prawda jawna, że już nie wyzna, co czuł od dawna. Morał taki z tej bajki urzeka: z miłością niechaj nikt nie czeka.