Przyszła wczoraj nieproszona Nawet nie zapukała Weszła trzaskając drzwiami Z miną potężnej królowej Zabłociła całą podłogę Wszystko poprzestawiała Wszędzie się wpychała Myśleć spokojnie nie pozwalała Nie dała się wyprosić O zejściu w cień słyszeć nie chciała W końcu przestałam nalegać Chyba udam że jej tu nie ma Znowu się uczepiła Ta natrętna miłość!