Przez cierń wdarł się promyk nadziei skromny Choć w morzu łez - jak topielec - na wpół przytomny Umysł mój... Zatopiony w uczuć odmętach Nierozsądnie sączy wspomnienia o pięknych momentach. Strach, ból i rozczarowanie wciąż do mnie powraca Jak i myśl bezbożna, co życie skraca... Przypadkiem coś pękło z ciężaru trosk wielu Kiedy podałeś swą dłoń - mój przyjacielu. Cóż tym razem przyniesie los? Tajemnica. Lecz wyraźnie przejrzała ma wąska źrenica Na to co złe, co dobre, co może być, Co pozwoli mi znów w radości żyć...