Przeszedłszy z galopu w cwał Me myśli pędziły szalone, Jakby gdzieś miały być na czas, A wcześniej pomyliły stronę. I pędzą, pędzą ile tchu, Nie pragną ciszy, ni wytchnienia. Pragną już tylko zdążyć na czas I spełnić wszystkie tamte marzenia. Nic się nie liczy; ni dzień, ni sen, Ni jakieś dawne obietnice Nie ma wskazówek, dokąd iść I tylko puste stoją tablice. A jednak myśli pędzą, co tchu Już wiedzą same, w którą stronę, Już nie poddadzą się świata złu I ja już od nich w środku płonę.
Smutkiem podparte pionu nie utrzymuje ale i przewrócić się nie zdoła bo podmurowane chociaż odrobina nadziei ten mur słów z myśli postawiony nie runie.