Pogrążony w czarnej rozpaczy, balansował nad przepaścią na cienkiej kołyszącej się linie. Dodatkowym obciążeniem był ciężar ciążący mu na sercu. Nie było przy nim nikogo, choć bardzo tego potrzebował.
Chciał coś zmienić, chciał coś osiągnąć, lecz sensu brak. Może coś utracił, a może to zawsze było coś nie tak.
Zabrakło mu sił na dalszą walkę, walkę z brutalną codziennością.
Poddał się.
Został aniołem, by móc strzec innych przed podobnym losem.