pochłonął mnie zachwyt gdy w każdy liść wiatrem uderzany niby najdoskonalszy fortepian a na każdym z nich nutka inna była rozpisana inny wydawał dźwięk
zjesienniałem gdy wietrzne nut pożółkły karteczki liczne nawet
wyśmiewany przez drzewa gdy je tytułowałem i podnosząc liście mówiłem że coś im wypadło spacerowałem przez parki
wyśmiewał mnie świat z arogancją nierocznego nawet listka przecinającego drogę ważnym kapeluszom i płaszczom
i tak oto zjesienniał świat i choć wkrótce zwiośniał we mnie nie myślał się odjesienniać