po roznieconej w ciele pamięci dawne pragnienia pulsują gdy jeszcze wargi i skóra pamiętają a dłonie głaszczą tylko wspomnienia
pustka po tobie, zimnym powietrzem zmęczone powieki zamraża w ciemnościach gdzie księżyc ten sam, co noc kładzie się spać
ja niewyraźnym cieniem rąk w betonowych ścianach szukam ciebie i choć wytężę wzrok, czy dojrzę niewyraźną postać twą w nikłym tęsknoty strumieniu tym co już za mgłą
i znowu nie wiem życie wyschnięte a człowiek brodzi nogą szukając dna w tym wszystkim czas jedyny nieskończony dla mnie, dla ciebie, dla wielu z nas