Po rozłożonym żółtawym kobiercu trzeszczą stawiane wolniutko kroki. Krajobraz maluje w zmęczonym sercu jesiennego dnia złociste widoki.
Błyszczą nieśmiało promienie słońca wśród ognistych koron jesionów i klonów. Zapach jesieni chłonęłabym bez końca lecz nie zatrzymam przemijania dzwonów.
Zaniknie znowu ciepło promieni słońca Wraz ze zmiana tych krajobrazów. Nadejdzie pora bardziej mecząca Zatęskni dusza do złocistych obrazów.