Płyną bezwstydnie krople po suchym betonie Zmywając resztki kurzu, piasku i brudu, I chociaż jestem ukryta to czuje ze tonę Zatapiając ma dusze bez najmniejszego trudu.
W ciemnym pokoju blask grzmotów uderza senny Miażdży w strachliwym uścisku me ciało śmiertelnie, I mimo ze to tylko szatan jesienny Czuje jak przeszywa ma wiosnę bezczelnie..
To w drzewa dzwoni taniec złych błyskawic Obmywając ziemie mokra plamę piaszczysta, I choć moje prośby o spokój są na nic.. Zamienia me serce w smutna fale mglista.
Okrutny wiatr sypie gradem z ołowiu Zrzucając z siebie ciężar szat czarnej żałoby, I mimo ostrych naciec na ziarnistym pustkowiu Wyznacza miejsca na masowe kochanków groby.
Nad moja komnata krąży duch lubego i płacze Niby gnije w męczarniach mojej duszy.. Lecz na nic mi jego dwulicowe jęki i rozpacze Niech tak jak ja, czuje moc tych katuszy !!!