Pierwszy wers, dwu starych znajomych Trzy lata od rocznicy czyichś urodzin Cztery razy tyle bólu w życiu ludzi na ziemi Szanuj to co masz, postaraj się docenić
Pięć pomnożone razy dwadzieścia Do sześciu dodane, ktoś tyle ma szczęścia Siedem dni w tygodniu, w nich wypada rocznica Ósmego roku śp. Mieczysława niebycia
Dziewięciu najmężniejszych z dziesięciu oddanych Pobiło jedenastu. Ta liczba określa stany Dwunastu parszywych, w trzynasty miesiąca Wobec czternastu w teatrze sieje postrach
Piętnaście moich lat, pierwsza poważna Ona Szesnaście lat kiedy było już po Nas Nagle mam dwadzieścia jeden i wydaje mi się, że znam życie "Jesteś dobry, pochwalam co robisz" - dziś to słyszę
Kim będę w wieku czterdziestu? W to śmiem wątpić W imię potencjału masz tu wiersz pięćdziesiąty.
chołota zawsze wynurzy się w słowach z błota bełkot zwracam na nogawki
"Skąd się biorą takie śmieci jak Ty? A może inaczej skąd biorą energię na egzystencję? Bogiem nie będę ale wybiję się ponad "cyklicznych leśnych starców". Kimkolwiek byś nie był gardzę Tobą i każdym kto miał cokolwiek z Tobą wspólnego. Notabene z zasady szanuję starsze osoby, ale te w stanie agonalnym tudzież rozkładowym, mogę jedynie dobić butem na zakazaną mordę."