Pewność bywa ulotna, kruszy się w słowach wypowiedzianych na wypłowiałym od słońca filmie topnieje pod wpływem ciepła, dryfuje i odpływa niespokojną falą.
Pewność ta, tak przesiąknięta zanoszącym się od łez niebem, drżeniem ostatniej gałęzi na drzewie zupełnie już suchym... opada z sił, osuwa się nie wiadomo gdzie, szybciej niż się zrodziła, ustępuje... Słowa nie pokrywają się z czynami, Dni nie przynoszą nadziei ... Pewności już nie ma. Miłości tej nie ma. Nie było.