Autoportret patrioidioty
patrzę na celebrytów
prąc do samozachwytu
mam pięć krawatów dla lepszych wyników
śmieję się do lustra
choć wątroba już uschła
przeciwciężar kieliszka pomaga mi ustać
prawdy wolę unikać
jak bies medalika
mam mały nos więc nie chcę go wtykać
jestem biało-czerwony
i jak orzeł mam szpony
tylko z tą Polską nie chcę być kojarzony
narzekam codziennie na dziurę w portfelu
lecz cały obśliniony biegnę do burdelu
bo ja pierwszy mecenas patrioidiotyzmu
chcę by świat był wolny od ekstrawertyzmu
siedzę w każdą niedzielę
w pierwszej ławce w kościele
czyszczę sumienie z fałszu spilśnionym papierem
nie stać mnie na benzynę
więc mam limuzynę
jeżdżę wciąż dokoła testując nową turbinę
kocham dary natury
bo to oznaka kultury
właśnie dlatego noszę kurtkę ze skóry
lubię mieć drogę skośną
więc wybieram tę prostą
bo hipokryzja jest moją najstarszą siostrą
to ja wrzeszczę najgłośniej do ściany
bo wcale nie chcę być usłyszany
nie dam wygrać systemowi i dlatego
do końca będę dziedzicem Nietzschego