Znalezione nie kradzione
Pamiętam twoje dłonie
Zapach opuszków palców
Jak ciepły piec w marcu.
Ta pamięć w nim płonie.
Pamiętam twoje spojrzenia.
Jak błękit nieba na plaży,
A do tego szept wspólnych marzeń.
I ta pamięć w popiół się nie zmienia.
Pamiętam rozmowy, kłęby zioła…
Chodź do mnie! Zasłoń chociaż okno!
Aa! niech ciekawi trochę zmokną!
Ale ja jestem goła!
Pamiętam choroby, twój ciężki sen,
W kącie przełykane dni i łzy
I ciepła muzyka modlitwy.
To była prawdziwa miłość. Wiem.
Czasem tak się po prostu dzieje,
Że ziarno daje zaskakujący plon,
Że już na zawsze zostaje dawno znikła dłoń.
Jeszcze się z tego ze mną uśmiejesz.
Ja poczekam tu sobie, w futrze kochanego psa.
Nawet to stare drzewo, pamiętasz? Na Wyspie,
Puściło drobne zielone liście.
Poczekam tu z nią, aż obok będziesz szła
Przypadkiem złośliwego losu
I zaproszę cię, poproszę ,
A ty z uśmiechem powiesz - tak.
Quid Quidem