Ostatnio melancholia życia mnie dopada I cząstki myślenia mego na drobne rozkłada Czy sensem życia jest żyć Czy z cierpienia do świata wyć Puste ulice, puste korytarze Co dzień widzę nowe twarze Człowiek nie widzi sensu w byciu Po stracie bliskich widzi tylko pustkę w psychicznym roztyciu Rzuca się na oślep zamiast przystanąć na chwilę Zastanawiam się czy ku upadkowi się nie chylę Można by to katastrofizmem nazwać jeśli się nie mylę Czekam na te lepsze dni bo na pewno przyjdą A potem znów gdzieś w świat wyjdą