Ojcze pijany coś zapił świat cały , a w głupocie swej stracił szacunek, nie masz już nic prócz własnych rąk do pracy , koszuli na grzbiecie i imienia - Kazik. Tańcząc z bólu z martwym uśmiechem człeka od łez wołasz o pomoc chowając ostatni łyk za pazuchą . Klnąc się na Boga córuś kochana nie jestem pijany to pot po mnie z pływa po ciężkiej pracy ...
Znam takie skargi i modlitwę w nich zawartą o lepiej,które nie nadeszło albo późno...mnie naprawdę wzruszył ten wiersz...właśnie dlatego.Pozdrawiam ciepło.
Ines nie ma za co...zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jutro, a znam przypadki, gdzie ludzie w tej chorobie sięgnęli dna i się od niego odbili...choć nigdy już nie posklejają życia tak idealnie jakie było kiedyś zanim się rozpadło...