Ty
Od początku patrzyłem na Ciebie
Z radością
I kochałem najprościej.
Trzy lata ledwie.
Czwarty rok był ceną.
Każdy atom serca rozszczepiony.
Nie mogę być mężem żony,
Bo mnie nie lubi beton.
A przecież to nieistotne.
Jego, pianą w kąciku, furia.
Mamony szczodry dwór. Ja
Ciebie sercem zaplotłem.
Przez czas i przestrzeń,
Szepty i śmiechy,
Słyszę imię w oddechu
I piszę je wierszem.
Dni, wieczory, noce, poranki.
Uda, kolana, usta i piersi…
Kosmos radości mniejszych.
Miłość dziewczyny, nie branki.
Dlatego teraz, w ciemności jaskini,
Piszę mój uśmiech dla Ciebie.
Jesteś wciąż przy mnie, w potrzebie,
Naszymi chwilami wszystkimi.
Quid Quidem
42 122 wyświetlenia
585 tekstów
6 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!