Nim cieniem przekwitniesz trupio bladym wspomnieniem ziarnkiem ciszy stanie się krzyk istnienia wędrowna karawana zetrze ślady stóp wśród piasków czasu spójrz w zielone oczy łąki rozkwitaj błękitem stepów nieba srebrniej rosą poranka zachwytem kolii dotyku pieszczotą dotknij szeptu ulotnej tęczy motyli arką księżyca płyń koralowym morzem nocy w gwiazd nieznane wyspy kąp się strumieniami światła kluczem wędrujących ptaków otwieraj bramy niebios piegami biedronki znajdź szyfr tajemnicy stworzenia pożółkłym liściem czytaj list przeznaczenia i odpisz kaligrafią zmarszczek zmęczonej twarzy milczeniem mów, o czym milczą słowa myślą wysłuchaj ciszy reszta grą cieni jednodniowego teatru ułudy pokłoń się scenie wieczorem głodu życia poza horyzont istnienia idź aż po nieobecność ku porankom wiecznego jutra.